Obóz Szczepu "Leśni", 1989
Laguna Szmaragdowej Perły (tzw. obóz hakimski),
Jez. Dębno, 29 VI - 20 VII 1989
Dębno 1989 był to zdecydowanie najlepszy z obozów Szczepu "Leśni" w kilku pierwszych latach działalności, najlepszy z
tych na których główną część uczestników tworzyli harcerze i harcerki z roczników 1973-1976. Był bardzo
dobrze przygotowany, z ciekawym i rozwijającym programem, bardzo dobra była (pomijając kilka incydentów) atmosfera.
Dla większości uczestników był to już drugi, a czasem trzeci obóz.
Generalnie świadczył o dobrej pracy środowiska w poprzednich 2-3 latach.
Data: 29 VI - 20 VII 1989
Lokalizacja: jez. Dębno (brzeg płn.), woj. koszalińskie
Organizacja: obóz Szczepu SP-20 (formalnie jeszcze nie "Leśni" ale nazwa pojawiła się już na plakietce), złożony z podobozu harcerskiego 11 i 434 PDH oraz podobozu zuchowego 36 PDZ plus potem krótszy turnus 22 PDZ.
Obóz w pełni samodzielny (puszczański).
Kadra: komendant całości i kolonii zuchowej Dorota, obożny Hugon, kwatermistrz Iżik, instruktor ds. programowych Słonik, instruktor kolonii zuchowej Magda B., kucharka pani Ula, pomoc kuchenna Andzia, Dorota, Wiesia.
Zastępy: "Kobuzy" (zastępowy Przemo), "Świstaki" (Docent, potem Kacper), "Wilki" (Gonzo), "Szafranki" (Elińska), "Szalejki" (Ala),
"Szarłatki" (Marzena).
Styl: zuchy - piracki, harcerze - Daleki Wschód pomieszany z różnymi innymi rzeczami.
Potem ten obóz nazywano "hakimskim" od słowa hakim - lekarz w krajach Bliskiego Wschodu. Nazwa niestety troszkę kiczowata, ale pod tą nazwą krył się bardzo udany i rozwijający obóz.
Pionierka, kwaterka: podobnie jak w 1988, obóz składał się z 2 podobozów (harcerskiego i zuchowego) oraz części gospodarczej.
Były zawieszone 2 "tipi" (plandeki z otworem)
- 2 jako zadaszenia miejsca na ognisko. Stołówka była zbudowana ze starego spadochronu, który niestety przeciekał podczas deszczu (ale na szczęście prawie nie padało ;-).
Najbardziej spektakularną budowlą obozową była brama w kształcie "wejścia do klasztoru Shaolin". Większość sprzętu
należała już do Szkoły SP-20 lub Szczepu, tylko kilka namiotów i "tipi" oraz kuchnia polowa były pożyczone. Obóz zbudowany
prawie całkowicie samodzielnie przez Szczep (na kwaterce były także 3 dziewczyny ze 120 PDH "Koniczynki").
Obóz ten, w lipcu 1989, przypadł na ostatni miesiąc cen regulowanych na żywność. Po 1 VIII 1989 uwolniono ceny i
podobno obozy sierpniowe miały ogromne trudności z wyżywieniem, bo ceny nagle poszybowały w górę. Nas to na
szczęście ominęło.
Po nas obozowisko przejął Szczep ZHR „Orlęta”, ale oni mieli dużo żywności z darów z Kościoła.
Plakietka: Guma na filcu. Niestety w czasach PRL na ogół niebieski plastik miał dość brzydki odcień, co i tu widać.
Pogoda: dużo słońca, ciepło, bardzo niewiele deszczu
![]() Pod znakiem jing-jang. Brama obozu Szczepu SP-20 nad jez. Dębno. Przed bramą ówczesny drużynowy 11 PDH dh. "Hugon" i przyboczny dh. "Iżik". |
![]() Magia zdjęć kolorowych na filmach ORWO... Fragment obozu - widoczne zadaszenie nad kręgiem ogniskowym, tzw. tipi |
![]() Spotkanie 11 i 434 PDH podczas wędrówki przez Słowiński Park Narodowy. 11 PDH przewędrowała wówczas SPN z zachodu na wschód... |
![]() ... a 434 PDH w odwrotnym kierunku. Radosne spotkanie nastąpiło w połowie drogi. |
![]() Proporcowe zastępów 434 PDH "Orejana" z trzema proporcami zdobytymi podczas wędrówki przez SPN. Od lewej proporce "Szafranek", "Szalejek" i "Szarłatek". Z tych trzech proporzec "Szalejek" wciąż jest używany. |
![]() Marsz przez wydmy w SPN. Przez chwilę można było się poczuć jak na prawdziwej pustyni |
Program, przebieg: Już
kwaterka przebiegała w znakomitej atmosferze. Grupa kwatermistrzowska się bardzo zintegrowała i przygotowała na
powitanie pozostałych uczestników przerażającą inscenizację „obozu pracy”. Autokar zatrzymano na drodze, a
nowo przybyłych zaprowadzono na cypel około 200 m od obozu, gdzie znajdowała się tylko stara drewniana wieża,
oraz kwaterkowicze udający trupy, wisielców, strażników z batami i nieszczęśliwych więźniów.
Na szczęście dla nowo przybyłych okazało się to tylko przedstawieniem...
Otoczka fabularna programu obozu harcerskiego była mocno niespójna (Daleki Wschód, ale pomieszany z różnymi innymi rzeczami), jednak sam właściwy program był
bardzo rozwijający pod względem gier terenowych i technik harcerskich. Wysoko postawiona była praca ze stopniami
i sprawnościami, dość dużo osób zdobyło stopnie młodzików/ochotniczek
i wywiadowców/tropicielek, po raz pierwszy była zdobywana sprawność "Trzy Pióra".
Pamiętnym wydarzeniem była wędrówka
przez Słowiński Park Narodowy z kilkudziesięciokilometrowym marszem wzdłuż morza i noclegami w małych namiotach.
11 PDH wędrowała z zachodu na wschód (z Rowów do Łeby) a 434 PDH w odwrotnym kierunku i spotkaliśmy się po drodze.
Zastępy żeńskie podczas tej wędrówki zdobyły swe proporce.
Ogólna atmosfera była bardzo dobra, choć było kilka "buntów". Na samym początku obozu kilku chłopaków (takich co byli pierwszy raz)
się zbuntowało przeciw wartom i służbom w kuchni. Wystąpili publicznie na apelu z wnioskiem by
„znieść karcer w kuchni” jak określili służbę, argumentując że są na wakacjach, a nie w pracy.
Dziama i Hugon skutecznie spacyfikowali bunt, tłumacząc na czym polega obóz harcerski. Potem był jeszcze bunt w zastępie "Świstaki", któremu (części) się nie spodobało miejsce wyznaczone
na "Chatkę Robinsona". Po obozie część ludzi z tego zastępu odeszła i "Świstaki" rozwiązano, ale część została i
założyła dwa nowe zastępy "Jastrzębie" i "Nietoperze".
Przekazania służby się odbywały po południu (po obiedzie). Nie było więc już kłótni o niedomyte kotły przekazane po
ciemku itd., które tak psuły krew na poprzednim obozie. Na stołówce wolno było siadać w dowolnym miejscu, nie było już
stolików zastępów. Generalnie był mniejszy rygor niż rok wcześniej, i mniejszy dystans między kadrą a uczestnikami.
Sąsiedzi i goście: Nad Jez. Dębno były dwa inne obozy - obóz krakowskiego Szczepu "Wagabundy i Sowizdrzały"
oraz obóz Szczepu "Dzieci Kazimierza", również z Krakowa. Z obozem "Wagabundów i Sowizdrzałów" mieliśmy dośc ożywione kontakty, było kilka wspólnych ognisk oraz
uczestniczyliśmy w zorganizowanym przez nich nocnym biegu na orientację.
Rywalizacja zastępów: I miejsce zajęły „Szalejki". Sposób poprowadzenia punktacji był chyba jednym z bardzo nielicznych mankamentów tego obozu. Punktacja była zbyt mocno obudowana obrzędowością: punkty były przyznawane w formie "denarów" (jakby monet)
i nie było możliwości porównania z innymi zastępami, ani zastępy zbyt dobrze nie wiedziały za co są oceniane.
A cała rywalizacja rozstrzygnęła się w niezbyt jasny sposób na końcowej grze...
Przeboje obozu: Hitem ogniskowym był jak się zdaje, "Czardasz na połoninie", ale generalnie nad Dębnem w 1989
zaczął się kształtować włąsny specyficzny repertuar piosenek Szczepu "Leśni",
pojawiły się wtedy piosenki autorstwa Dziamy (największym powodzeniem cieszyły się m.in. "Szafran" i "Szalejkowy song").
Hugon chętnie grał na gitarze ballady Okudżawy. Na poważniejsze okazje (np. przyrzeczenia) w 11 PDH był także
specjalny repertuar: tradycyjne piosenki harcerskie, wojskowe i legionowe, który z pewnymi zmianami przetrwał do teraz.
![]() Ognisko w obozie harcerskim. Widoczne stroje traperów, poszukiwaczy złota, Hindusek itd. |
![]() Wspólne ognisko z krakowskim Szczepem "Wagabundy i Sowizdrzały" |
![]() Wspólne ognisko z krakowskim Szczepem "Wagabundy i Sowizdrzały" |
![]() Wspólne ognisko z krakowskim Szczepem "Wagabundy i Sowizdrzały" |
![]() Plakietka Hufca ZHP Kraków-Śródmieście, do którego należał Szczep "Wagabundy i Sowizdrzały" |
![]() A oto i plakietka tegoż Szczepu, przechowana na pamiątkę w kronice 11 PDH |
Garść wspomnień - Ala (1994): Dużo przestrzeni i słońca. Ludzi łączyło nie tylko to, że są razem na obozie.
To było coś więcej. Nikt nigdy nie zostawał sam. Gdy ktoś miał Przyrzeczenie lub był chory, wiedzieliśmy o tym wszyscy.
Tak samo było z „falą” (wędrówką). Spotkanie z chłopakami na plaży w Łebie, szalony bieg na ich spotkanie. Zawsze gdy patrzę
na zdjęcia z tej „fali”, uśmiechnięte twarze, włosy rozwiane przez morski wiatr, cieszę się, że są rzeczy do których
tak chętnie wraca się pamięcią. Było świetnie, choć nie zabrakło też spięć. Problemem była np. długość ognisk.
Chcieliśmy, by były one jak najdłuższe, bo się świetnie bawiliśmy, ale przeszkadzało to zuchom, więc był problem.
Garść wspomnień - Grzegorz (2005): Chyba był to najlepszy z obozów pierwszego cztero- czy pięciolecia
naszego Szczepu, najlepszy z „Epoki Dziamy i Hugona”. Z bardziej indywidualnych wspomnień:
„Kobuzy” liczyły wtedy 10 osób – mieściliśmy się wszyscy w 1 namiocie na piętrowej pryczy.
Panowała dziwna moda na spanie w ubraniu, a nawet w butach! Poza tym była piękna pogoda,
dużo gier terenowych i wędrówek po okolicy, niezapomniana wyprawa przez Słowiński Park Narodowy.
Wtedy to na brzegu morza została znaleziona żółta skrzynka z napisem „BORNHOLM”, która do tej pory
służy w naszym Szczepie na obozach.
Garść wspomnień - Anka "El Diablo" (2005):
Obóz ten pamiętam z punktu widzenia zucha, jako „monumentalny”, wszystko się
wydawało wielkie, spektakularne, np. nasz podobóz zuchowy na górce. Gdy kilka lat później wróciliśmy
na to samo miejsce, wyglądało już inaczej, nie robiło takiego wrażenia. Na pewno jednak w porównaniu z
późniejszymi obozami budownictwo obozowe było znacznie bardziej solidne. Zeriba w obozie harcerskim była tak wysoka
i gęsta, że niemal nie było widać wnętrza obozu. Dużo się działo, często też widzieliśmy grupy harcerzy
chodzących po lesie, widać było że mieli ambitnie wykonane stroje, robiło to na nas duże wrażenie.
Garść wspomnień - Iżik (2005): Obóz był dla nas bardzo korzystny ekonomicznie. Były jeszcze dofinansowania z
Oświaty, dzięki temu udało się „nazorgować” sporo namiotów. Był to zenit naszych możliwości jeśli chodzi o zakupy
sprzętu. W Szczepie nadal była bardzo dobra atmosfera. Miło wspominam „falę” do SPN, koncepcja spotkania
dwóch drużyn w połowie drogi była rewelacyjna. Fabuła obozu może nie była do końca klarowna, ale za to pod względem
typowo harcerskim (gry, techniki harcerskie) udało się zrobić program dość rozwijający.
WCZEŚNIEJ: Obóz 1988 Jez. Wielatowo |
WCZEŚNIEJ: Rok 1988/1989 |
DALEJ: Rok 1989/1990 |
DALEJ: Obóz 1990 Jez. Spore |